Świadek Ukrzyżowanego

Każda epoka ma swoich świętych. Tych, którzy jaśnieją chwałą Bożą i są drogowskazami dla zagubionej ludzkości. W XX wieku, epoce tak bardzo rozpowszechnionego racjonalizmu i kultu cielesności, Pan Bóg postanowił w specyficzny sposób „zadrwić” sobie z ludzkiej pychy, zsyłając Ojca Pio, świętego w stylu „średniowiecznym”, pokornego kapucyna, stygmatyka i cudotwórcę. Tego, który całym swoim życiem dał świadectwo miłości do Chrystusa Ukrzyżowanego.

Ojciec Pio i dusze czyśćcowe

Dziś, kiedy mówi się o świętym ojcu Pio, najczęściej wspomina się o nadzwyczajnych darach, jakimi obdarzył go Bóg: stygmatach, bilokacji, przepowiadania przyszłości czy o cudach, które wypraszał dla tych, którzy prosili go o wstawiennictwo. Nie zawsze jednak pamięta się o tym, że był to człowiek, który każdego dnia walczył o swoją świętość. Zdobywał ją na klęczkach. Każdy, kto nie poprzestaje na sensacjach podawanych przez tzw. kolorową prasę i zna jego życiorys, wie, że święty stygmatyk był sługą Krzyża. W swoim życiu doznał wiele cierpienia. Nigdy jednak – dzięki bardzo bliskiej relacji z Panem Bogiem – nie uległ przygnębieniu, rozgoryczeniu. Był człowiekiem bardzo pogodnym i radosnym. Nawet w najtrudniejszych sytuacjach potrafił żartować.