„Jestem tylko bratem, który się modli”

– często mówił o sobie św. Ojciec Pio w odpowiedzi na pytania o cuda, które się działy za jego wstawiennictwem. W tym skromnym stwierdzeniu kryje się cała prawda o jego posłudze i… sile modlitwy, skuteczności szczerej rozmowy z Bogiem.

We fragmencie dziennika z 1929 r. Ojciec Pio wymienia swoje codzienne pacierze: co najmniej 4 godziny medytacji i 5 całych różańców, nowenny do Madonny z Pompei, do św. Józefa, Michała Archanioła, św. Antoniego, św. Franciszka, Najświętszego Serca Jezusowego, św. Rity i św. Teresy od Jezusa. W jego modlitwach ważne miejsce zajmował także Anioł Stróż i zmarli, w tym także dusze czyśćcowe – bo zmarli asystują ludziom i błagają u tronu Boga w ich sprawie. Szczególną rolę pełniły akty strzeliste, które są jak groty raniące Boże Serce i zmuszające Go do udzielenia łaski. Poza tym Liturgia Godzin i modlitwy okresowe, jak nowenna do Dzieciątka Jezus przed Bożym Narodzeniem, a także sprawowanie sakramentów świętych. Trudno się dziwić, że w jednym z listów przyznaje, że po dwudziestu godzinach pracy jego ramiona są słabe od ciągłego wznoszenia ich do nieba, by wydrzeć łaski od Pana. Każdy swój list św. Ojciec Pio ozdabiał łacińskimi inicjałami: I. M. I. F. D. C., które odpowiednio były pierwszymi literami imion: Jezus, Maryja, Józef, Franciszek, Dominik i Klara.

Uczmy się od niego stałego kontaktu z Bogiem.

Grupy Modlitwy, których stygmatyk był twórcą, od początku istnienia odmawiają wspólnie przede wszystkim różaniec.