Niezliczeni są chorzy na ciele, którzy zawdzięczają św. Ojcu Pio jakąś łaskę. Jednak cierpiący na choroby duszy są jeszcze liczniejsi. Wśród nich znajdują się ludzie pełni niepokoju, którzy odnaleźli spokój; ludzie, którzy żyli w zagubieniu i odnaleźli światło, które ich wypełniło; ludzie, którzy chcieli zmienić swoje życie; ludzie załamani śmiercią kogoś bliskiego lub niepowodzeniami finansowymi, itd. Wszyscy oni odnaleźli u Ojca Pio radę, pomoc, pocieszenie, spokój, otuchę.
Młody człowiek z Neapolu nie wierzył w Boga, był obojętny na sprawy wiary i praktyki religijne. Któregoś dnia spowodował wypadek samochodowy, w którym uszkodził sobie płuca. Trafił do szpitala. Lekarze nie dawali szans na wyleczenie, jednak chcąc przedłużyć jego nadzieję na wyleczenie, wykonali operację. Tymczasem, wbrew logice zdarzeń, po zabiegu chłopiec zaczynał dochodzić do siebie. Z punktu widzenia nauk medycznych lekarze nie rozumieli, co się stało – obawiali się raczej, że chłopiec umrze jeszcze podczas operacji. Po wybudzeniu młodzieniec opowiadał o dziwnych snach, które miał podczas śpiączki:widział jakiegoś starszego mnicha, który położył dłoń na jego ramieniu i powiedział: „Nie przejmuj się, całe życie jest przed tobą”. Później ktoś pokazał mu obrazek z Ojcem Pio. Chłopiec go rozpoznał – we śnie widział tego samego zakonnika. Nie wiedząc, jak to wszystko zrozumieć i wytłumaczyć, wpadł w panikę. Pojechał do Pietrelciny, opowiedział o wszystkim. Przyjechał z grupką religijnie obojętnych kolegów. Świadectwo cudu ich przekonało i powrócili do Boga. Wszyscy się wyspowiadali – opowiada kapucyn Wojciech Kwiatkowski, który przez dwa lata przebywał w San Giovanni Rotondo i Pietrelcinie.
Święty Ojciec Pio na zdjęciach – nowa publikacja Instytutu Ks. Skargi