Ojciec Pio i jego święte życie to przykład wytrwałości psychicznej i fizycznej oraz niewyobrażalnej pokory i skromności, którą Bóg obrócił w wielkie dzieło krzewienia wiary i moralności. Mało kto dzisiaj pamięta, jak długą i dotkliwą drogę musiał przejść kapucyński zakonnik nim jego powołanie do świętości uznały władze zakonne oraz władze w RzymieŚwięty Ojciec Pio, czyli właściwie Francesco Forgione przyszedł na świat w maju 1887 roku. Był żywym świadkiem przeobrażeń społeczno-ekonomicznych przełomu wieków oraz dwóch wielkich hekatomb wojennych XX wieku.
Mimo tego, dzięki łasce Bożej oraz odizolowaniu od największych problemów ówczesnego świata, wzrastając w małej włoskiej wiosce Pietrelcina, już od wczesnych lat młodzieńczych był zdecydowany na życie w skromności i służbę Chrystusowi. Już w wieku 5 lat zapragnął służyć przy kościelnym ołtarzu. W wieku 10 lat poznał zakonnika kapucyńskiego. Spotkanie to wywarło na młodym Franciszku ogromne wrażenie, dzięki niemu rozeznał swoje powołanie. Nie była to łatwa decyzja, szczególnie dla chłopca, który dopiero co przebył dolegliwą chorobę nazywaną już wtedy „dur brzuszny”.
Stygmaty Ojca Pio
Pierwsze ślady stygmatów Ojciec Pio zaczął odnajdywać na swoim ciele w wieku 24 lat. Zaczęło się od dłoni i ostrego bólu ze śladami krwi, tuż po tym doszły do tego podobne dolegliwości stóp. Stygmaty krwawiły i częściowo zanikały, ich natężenie było zmienne. Pio od początku nie ukrywał tych dolegliwości, pisząc m.in. do ojca Benedetta z San Marco in Lamis w 1911 roku o czerwonych znakach wielkości groszka i ostrym kłuciu odczuwanym w miejscu groszka, na środku lewej dłoni, a także na stopach.
Procedury kościelne i sceptycyzm
Typowy dla procedur kościelnych i wewnątrz-zgromadzeniowych sceptycyzm pojawił się także tym razem. Poza wąskim gronem bliskich, Ojcu Pio nikt nie chciał uwierzyć a jego słowa i znaki stygmatyczne, które pokazywał, kwestionowano. Wskazywano m.in. na potencjalną chorobę psychiczną, rzekome niemoralne relacje z kobietami, a także oszustwo, które miało być efektownie uzyskane przy pomocy fenolu.
Sprawdź także: Stowarzyszenie Piotra Skargi
Szczególnie ciężkie dla kapucyńskiego zakonnika były lata dwudzieste. Stygmaty nabrzmiewały, doznawał też kolejnych widzeń, objawień i ekstaz. Tymczasem, jak czytamy w książce Giovanniego Cavagnariego, wydanej przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, w 1923 roku Święte Oficjum zakazało pokazywania jego stygmatów i pozostawiło go pod obserwacją. Chwilę później wydano komunikat zaprzeczający jego nadprzyrodzoności. W 1926 roku ten sam trybunał orzekł, że nie powinno się czytać żadnych książek o Ojcu Pio i zakazał nawiązywania z nim kontaktu.
Co zrobił ojciec Forgione?
Co zrobił ojciec Forgione? Nic, ale bardzo wiele. Nigdy nie pałał chęcią zemsty, przyjął pokorną postawę i poddał się wszelkim regulacjom. Wycofał się z życia publicznego, modlił i cierpiał coraz więcej. Rozumiał ideę katolickiego posłuszeństwa kapłańskiego i wierzył do końca w łaskę Boga, która miała dać mu wytrwanie i przynieść upragnioną ulgę. Musiał przy tym znieść wypowiedzi i dokumenty papieży, którzy nie uznawali jego cudów. Choć Pius XII był tego bliski, to jego następca Jan XXIII jeszcze w roku 1960 pisał o „ogromnym oszustwie” zakonnika z Pietrelciny.
Zobacz też: www.pch24.pl
Ojciec Pio dożył jednak uznania jego ziemskiego powołania do świętości, stygmatów, objawień i licznych cudów, które czynił za życia. W obronę wziął go papież Paweł VI w 1965 roku, oddalając od niego oficjalnie wszelkie zarzuty. W powszechnej opinii świętości, przy rosnącej, ogromnej popularności, Ojciec Pio zmarł w roku 1968.