Często myślimy o św. Ojcu Pio z Pietrelciny przede wszystkim jako o cudotwórcy, który potrafił pojawiać się w dwóch miejscach jednocześnie, przenikać ludzkie sumienia, porozumiewać się w różnych językach, walczyć z diabłem, etc. Gdzieś w tle pozostaje świadomość, że był On przede wszystkim kapłanem, naśladowcą Zbawiciela – Dobrego Pasterza. Hojne dary otrzymane od Boga wykorzystywał dla dobra powierzonych Mu dusz.
Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! (Łk 9,23) – właśnie to przesłanie z wielką gorliwością starał się spełniać świątobliwy kapucyn. Pan Jezus całe Swe ziemskie życie podporządkował misji wyzwolenia ludzkości z niewoli grzechu. Jego sługa umiłowany, o. Pio, szedł śladami Mistrza, zabiegając o to, by nawrócić jak najwięcej grzeszników.
Już sam wysiłek fizyczny związany z zasiadaniem w konfesjonale może imponować. Ojciec Pio Forgione spędzał w nim prawie cały dzień (nawet 14 godzin). Choć z reguły jedna spowiedź trwała 2-3 minuty, to ogromne kolejki złożone z osób pragnących właśnie przed Nim wyznać swe grzechy, sprawiały, że trwał w konfesjonale godzinami. Bywał wyrozumiały, gdy jednak wiedział, że jest to potrzebne, potrafił surowo skarcić grzesznika, a nawet odesłać go, by wszystko przemyślał i lepiej zrozumiał stan swej duszy.
Ze spowiedzią łączyła się posługa kierownika duchowego. Zachowały się notatki, które św. Pio Forgione kreślił na temat swoich podopiecznych. Z wieloma z nich korespondował. Obliczono, że do 50 kobiet, które prowadził duchowo, wysyłał rocznie ponad 100 listów. Do tego trzeba doliczyć korespondencję kierowaną do kilkunastu braci zakonnych, kleryków, księży i przyjaciół.
Głównym zadaniem i przywilejem kapłana jest sprawowanie Eucharystii. Ojciec Pio bardzo sobie cenił możliwość odprawiania Najświętszej Ofiary, zwłaszcza w obecności wiernych. Było to sensem jego życia, spełnieniem powołania. Gdy, w związku z różnymi pomówieniami, zabroniono mu publicznego odprawiania Mszy Świętej, bardzo mocno to odczuł.
Do sprawowania Najświętszej Ofiary o. Pio zawsze bardzo starannie się przygotowywał. Aż do roku 1960 celebrował Ją o godz. 5.00, dlatego wstawał wcześnie rano i modlił się. Nabożeństwo trwało zazwyczaj ok. 1,5 godziny. Święty kapłan bardzo przeżywał Mękę Pana Jezusa, którą Msza Święta uobecnia.
W trakcie Eucharystii Bóg obdarzał go widzeniami mistycznymi. Nic więc dziwnego, że liturgia przeciągała się czasem do trzech godzin, a bywało, że trwała jeszcze dłużej. Podczas Ofiarowania wypowiadał prośby składane przez pielgrzymów i wymieniał z pamięci długą listę swoich duchowych dzieci. Gdy trzymał Hostię w rękach, doznawał ekstaz, a rany (stygmaty) na Jego ciele intensywnie krwawiły.
Smutkiem napawał go fakt, że wielu grzeszników podążało drogą ku wiecznemu potępieniu, dlatego gorąco modlił się w ich intencji i prosił Boga, by mógł cierpieć za nich. W jednym z listów pisał: Od dłuższego czasu odczuwam w sobie potrzebę ofiarowania siebie Bogu jako żertwa ofiarna za biednych grzeszników i za dusze w czyśćcu. To pragnienie rozwijało się nieustannie w moim sercu tak bardzo, że teraz stało się, powiedziałbym, gwałtowną pasją.
Zbawca przyjmował ofiarę gorliwego kapucyna i pozwalał mu cierpieć za bliźnich. W ten sposób o. Pio uczestniczył poniekąd w zbawczej Męce Pana Jezusa na Golgocie.
Święty Ojciec Pio otrzymał od Boga wiele łask, lecz traktował je jako dar dla innych. Służył Bogu, a jednocześnie braciom i siostrom. Jego życie stanowi dla nas przykład, jak postępować, by podobać się Bogu. Człowiek jest istotą społeczną. Pamiętajmy, że odpowiadamy nie tylko za własne zbawienie, ale także za los pośmiertny członków naszych rodzin, sąsiadów, rodaków itd. Postępujmy tak, by stworzyć im jak najlepsze warunki do zbawienia. I módlmy się za kapłanów, by byli pobożni i ofiarni jak święty Ojciec Pio.